Czy powinieneś powinieneć, czyli o pewnym bezokoliczniku słów kilka

Kiedyś, pracując z pewnym korpusem czyli zbiorem tekstów w języku polskim, trafiłem na problem nieistnienia bezokolicznika od słowa "powinieneś". Okazuje się, że jego brak ma bardzo głębokie przyczyny.

Zacznijmy od "powinienem". Co ono oznacza w istocie? Na ogół "chcę co najmniej dwóch różnych rzeczy", przy czym jedna z nich jest w zasięgu ręki i może mi dać natychmiastową przyjemność (np. pozostanie rano w łóżku, zjedzenie czegoś słodkiego), a druga z nich będąca przedmiotem owej powinności, a z ową pierwszą w sprzeczności jest dążeniem do jakiegoś bardziej długofalowego celu; na przykład uzyskania wypłaty na koniec miesiąca, lub zamiany sześciofałdu w sześciopak przed wyjazdem na wakacje.

Dla odmiany "powinieneś", mimo pozornego podobieństwa, znaczy coś zupełnie innego: "chcę, żebyś...". Przy czym istnienie owego podobieństwa jest bardzo istotne: nadaje owemu "chcę" pozór obiektywności. A więc "chcę, żebyś...", ale jednocześnie również "chcę, żebyś uznał moje chcenie za swoje", i wręcz potraktował je jako swoje własne "powinienem". Mamy tu do czynienia z manipulacją, polegającą na nadaniu swojemu chceniu pozoru obiektywnej prawdy. Postacią skrajną tej manipulacji jest fraza "powinno się".
Na marginesie, podobny zabieg można zaobserwować w utworach literackich, w których mamy do czynienia z obiektywnym, wszechwiedzącym, i celowo przezroczystym narratorem. Wspomnijcie sobie opowieść o Herodzie, mędrcach, żłóbku, stajence... Wszystko w niej pasuje, dopóki nie zaczniemy się zastanawiać, kto jest narratorem tej historii. Wyjdzie nam, że w żaden sposób nie miał możliwości zyskania wiedzy o wszystkich tych wydarzeniach.

Dodajmy jeszcze "powinien" (i "powinien był"). Jedną z istotnych treści tego czasownika jest budowanie koalicji z drugą osobą, tą, do której mówimy, przeciw osobie trzeciej, w celu wywarcia większego wpływu. Czyli może to na przykład znaczyć "chcę, żebyś, kiedy następnym razem go/ją spotkasz, powiedział mu/jej, że powinien/powinna...", i podobnie "chcę również, żebyś uznał tę chęć za swoją".

Inne formy są również ciekawe, ale zostawię je jako ćwiczenie osobie czytelniczej. Na przykład w słowie "powinniśmy" też się dużo dzieje zwłaszcza, jeśli osoba, która je wypowiada, sama nie ma zamiaru ruszyć palcem w tej sprawie.

Mamy co najmniej trzy różne czasowniki, celowo, dla niepoznaki, wyglądające podobnie; siłą rzeczy nie mogą mieć wspólnego bezokolicznika, bo jaki to miałoby sens?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kim jesteś? (2/2)

Kim jesteś?