O Globalnym Ociepleniu...

...piszą wszyscy, napiszę i ja.
Myśl nie nowa (bo za Jackiem Dukajem, z eseju "Po piśmie"), tylko trochę rozwinięta.

Mamy do czynienia z konfliktem dwu empatii. Względem tych, którzy już żyją na świecie, i względem tych, którzy istnieją jeszcze tylko wirtualnie.

Nasza cywilizacja nie wymyśliła, póki co, żadnej "srebrnej kuli" (ang. silver bullet), która umożliwiłaby cofnięcie skutków dotychczasowej dewastacji Ziemi bez ponoszenia drastycznych kosztów. "Prąd elektryczny? Zawsze był. Jak to - teraz nie ma?", "Mięso zrobiło się tak drogie, że w ogóle mnie na nie nie stać" - plus masowe bezrobocie, bo rynek pracy nie byłby w stanie wchłonąć wszystkich osób z upadających branż przemysłu. No i miliardy ludzi, którzy z wielką determinacją usiłują wyjść z biedy - trzebaby im powiedzieć "zostańcie tam gdzie jesteście, tak jest dobrze". A za wieloma z tych osób stoją historie o prawdziwym cierpieniu, które na dodatek świetnie się opowiada.

Druga empatia dotyczy osób, których jeszcze w ogóle nie ma, dopiero się urodzą. Trzeba więc abstrakcyjnego rodzaju wyobraźni, który trafia do niewielu. Zresztą ten obszar został już zagospodarowany (i zmonetyzowany) przez przemysł książek i filmów katastroficznych i nie jest traktowany całkiem poważnie. "A bo to wiadomo, jak naprawdę będzie? To jeszcze tyle dziesięcioleci!", "Może w międzyczasie ktoś wymyśli coś przełomowego?".

Warto dodać słówko o efekcie discount factor (nie wiem jak to jest po polsku, i czy w ogóle). Rozważając korzyści i straty wynikające z naszego działania bierzemy pod uwagę horyzont czasowy, w którym w międzyczasie mogą się zdarzyć rzeczy nieprzewidziane (np. cudowne wynalazki, albo upadek meteorytu), które zmienią pulę strat i nagród. Ewolucja ukształtowała w nas discount factor liczony w miesiącach i latach - dalsza przyszłość była zbyt niepewna na to, aby nasze geny podróżujące na gapę przez czas miały się o to troszczyć (na marginesie: to nasze geny decydują - w znacznym stopniu - o naszym zachowaniu, a przecież nie jesteśmy z nimi tożsami, dlatego "na gapę"). Trzeba było przeżyć zimę, odchować dzieci, a branie pod uwagę zdarzeń, które mają nastąpić za kilka dziesięcioleci, nie miało żadnego sensu w środowisku, które w krótkiej perspektywie jest bardzo zmienne, ale w długim okresie względnie stałe.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Illusion of Free Will

Consciousness Mindf*ck

Wprowadzenie do neurobuddyzmu