Suplementacja litem

Skoro pan Jerzy Zięba może leczyć wszystkie choroby tego świata suplementacją, to czemu nie ja?
Co prawda nie jestem formalnie inżynierem, trudno.

Po pierwsze po co?

Tu ciekawy artykuł na ten temat: Should We All Take a Bit of Lithium?

Niektóre z badań o których piszą w tym artykule:

Schrauzer, G. N., & Shrestha, K. P. (1990). Lithium in drinking water and the incidences of crimes, suicides, and arrests related to drug addictions. Biological Trace Element Research, 25(2), 105-113.

McColl, G., Killilea, D. W., Hubbard, A. E., Vantipalli, M. C., Melov, S., & Lithgow, G. J. (2008). Pharmacogenetic analysis of lithium-induced delayed aging in Caenorhabditis elegans. Journal of Biological Chemistry, 283(1), 350-357.

Zarse, K., Terao, T., Tian, J., Iwata, N., Ishii, N., & Ristow, M. (2011). Low-dose lithium uptake promotes longevity in humans and metazoans. European journal of nutrition, 50(5), 387-389.

Jak widać lista korzyści jest całkiem długa: stabilizacja nastroju, prewencja przestępczości i samobójstw, potencjalna długowieczność (o ile, rzecz jasna, komuś na niej zależy). Tu jeszcze kilka innych przykładowych doniesień, zarówno medialnych jak i badawczych:

Schrauzer, G. N. (2002). Lithium: occurrence, dietary intakes, nutritional essentiality. Journal of the American College of Nutrition, 21(1), 14-21.

Adding lithium to tap water could prevent thousands of dementia cases, new study suggests (wiem, że w Anglii rozważano taki pomysł)

Schrauzer, G. N., & de Vroey, E. (1994). Effects of nutritional lithium supplementation on mood. Biological trace element research, 40(1), 89.

choć są też badania, które negują występowanie tego efektu:

Calil, H. M., Zwicker, A. P., & Klepacz, S. (1990). The effects of lithium carbonate on healthy volunteers: mood stabilization?. Biological psychiatry, 27(7), 711-722.

Linnoila, M., Rudorfer, M. V., Dubyoski, K. V., Rawlings, R. R., & Eckardt, M. J. (1986). Effects of one-week lithium treatment on skilled performance, information processing, and mood in healthy volunteers. Journal of clinical psychopharmacology, 6(6), 356-359.

Można też wpisać w Google frazę lithium in drinking water, wyników będzie sporo, choć różnej wiarygodności.

Oczywiście argument żaden, ale pozostaje jeszcze wieloletnia obserwacja własna wpływu na stabilizację nastroju. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że w ciągu ostatniego półwiecza nastąpiła cywilizacyjna zmiana źródeł wody z głębinowych (studnie) na podskórne i powierzchniowe (woda wodociągowa, czerpana głównie z rzek), i związane z tym przeciętne zmniejszenie koncentracji litu w wodzie pitnej o rzędy wielkości.

Po drugie — ku przestrodze

Lit jest trucizną! W szczególności jest nefro- i tyrotoksyczny, jak również da się go przedawkować:

Broberg, K., Concha, G., Engström, K., Lindvall, M., Grandér, M., & Vahter, M. (2011). Lithium in drinking water and thyroid function. Environmental health perspectives, 119(6), 827.

Lithium in drinking water in Andean villages could affect thyroid function, research suggests (z tym, że tam stężenia jonów litu w wodzie pitnej są dużo wyższe niż sugerowane dla suplementacji, rzędu 20 mg/l)

Markowitz, G. S., Radhakrishnan, J. A. I., Kambham, N., Valeri, A. M., Hines, W. H., & D'AGATI, V. D. (2000). Lithium nephrotoxicity a progressive combined glomerular and tubulointerstitial nephropathy. Journal of the American Society of Nephrology, 11(8), 1439-1448.

Pauzé, D. K., & Brooks, D. E. (2007). Lithium toxicity from an Internet dietary supplement. Journal of Medical Toxicology, 3(2), 61-62.

więc trzeba zachować odpowiednie środki ostrożności.

Po trzecie — ile?

NIC na ten temat nie napiszę, z powodów podanych powyżej. Ale stosowana przeze mnie suplementacja dobowa to 1 ml roztworu nasyconego czyli 13 mg (rozpuszczalność węglanu litu w wodzie w 20 st. C to 13 g/l). Dla porównania typowy zakres dawek terapeutycznych wynosi 500-1500 mg Li
2
CO
3
na dobę
.
W przeliczeniu na jony litu jest to 2,46 mg (Masa molowa Li
2
CO
3
to 73,89 g/mol, masa atomowa litu to 7 u, węglan występuje wyłącznie w postaci bezwodnej). Zawartość litu w wodach mineralnych na ogół nie jest oznaczana (tzn. jest poniżej progu wymaganego przez prawo, czyli 1 mg/l), ale bywa, że dochodzi do 18,5 mg/l (woda Zuber, choć w tym konkretnym wypadku mamy do czynienia raczej z solanką). Bardziej typowe są ilości rzędu 1-3 mg/l w wodach o dużej zawartości litu.

Po czwarte — skąd go wziąć?

I tu pojawi się Przepis. Uważnych czytelników poproszę ładnie o wpisywanie ewentualnie znalezionych błędów w komentarzach.
Proszę tylko nie pisać, że istnieje na świecie szkło laboratoryjne — chodzi o to, żeby móc go wykonać w domowych warunkach.

Krok 1. Kupujemy (np. na Allegro) wodorotlenek litu. 100 g wystarczy na wiele lat.

Krok 2. Rozpuszczamy go w odpowiedniej ilości wody, najlepiej zdemineralizowanej, w dużym naczyniu (u mnie sprawdził się dwulitrowy słój). Rozpuszczalność to 123 g/l, więc dla 100 g litr wody powinien wystarczyć.
Odstawiamy roztwór na dłuższy czas, tak, żeby się dobrze sklarował, i przelewamy ostrożnie czysty płyn do innego naczynia. Na przykład mała stalowa wazowa łyżka się do tego dobrze nada. Trzeba to robić ostrożnie, żeby nie zmącić osadu, osad potem wylać, słój wypłukać.
Uwaga 1. Żrące! Stosować tzw. indywidualne środki ochrony.
Uwaga 2. Nie używać aluminium! Bardzo dobrze się roztwarza w stężonych ługach.

Krok 3. Kupujemy suchy lód. W pierwotnym procesie wrzucałem po prostu kawałki suchego lodu do roztworu, ale okazało się, że bywa brudny. Lepiej wrzucić go np. do osobnej plastikowej butelki, ale wtedy przydałaby się rurka, która z jednej strony łączyłaby się z ową butelką, a z drugiej byłaby zanurzona w roztworze. Na dodatek powinna być odporna na działanie ługów, więc najlepiej pewnie szklana. Do przemyślenia.
Stosujemy tyle dwutlenku węgla "ile trzeba", dobrym kryterium jest temperatura roztworu. W trakcie reakcji rośnie, po wyczerpaniu się wodorotlenku spada. Obserwujemy, że wytrąca się trudnorozpuszczalny węglan litu w postaci bardzo drobnego proszku.

Teoretycznie na tym można by było zakończyć, ale — jako osoby o paranoidalnych skłonnościach — chcemy mieć pewność, że otrzymany węglan będzie absolutnie czysty. :) To oczywiście niemożliwe, ale faktycznie można go na wszelki wypadek jeszcze próbować oczyścić.

Krok 4. Płuczemy osad (nadal wodą demi).
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, bo choć węglan litu ma gęstość znacznie większą niż woda (2,11 g/cm3), zawiesina jest bardzo drobna. Dlatego całkowite sklarowanie roztworu za każdym razem trwa wiele dni. Zakładam, że nie dysponujemy wirówką, do której dałoby się włożyć dwulitrowy słoik.
A zatem:
- Czekamy aż roztwór się mniej więcej sklaruje, a pył opadnie na dno.
- Wyciągamy — np. strzykawką 100 ml — wodę znad osadu.
- Wlewamy świeżą porcję wody, mieszamy.
- Czynności powtarzamy tyle razy, ile uznamy za rozsądne. Pamiętając o tym, że razem z roztworem wylewamy do zlewu część naszego ukochanego węglanu (ca. 13 g/l). Dlatego proponuję stosować małe porcje wody.
Po tym kroku możemy założyć, że mamy w słoiku mieszankę trudnorozpuszczalnych węglanów, bez innych domieszek. Zakładamy, że znakomita większość to węglan litu. Ale jeśli komuś to nie wystarczy, podaję opcjonalny

Krok 5. Oczyszczanie przez rekrystalizację dzięki ujemnej rozpuszczalności z temperaturą. Uwaga - tylko dla wytrwałych, w warunkach domowych to może potrwać wiele miesięcy.
Chodzi o to, że rozpuszczalność węglanu litu w warunkach normalnych to około 12,9 g/l, a w 100 °C — tylko 6,9 g/l. Mamy więc zwodniczo prosty pomysł:
- Rozpuszczamy osad w wodzie w temperaturze pokojowej
- Czekamy aż się sklaruje
- Przelewamy czysty roztwór do drugiego naczynia
- Ogrzewamy (np. na łaźni wodnej) do temperatury wrzenia
- Przelewamy roztwór z powrotem
i tak aż cały osad przewędruje z pierwszego do drugiego słoika, ewentualnie wyrzucamy nierozpuszczalną pozostałość.
Clue w etapie "czekamy aż się sklaruje". Poza tym trzeba operować gorącymi płynami (plastikowa strzykawka się nie nadaje, ulega zniszczeniu), nie rozwalić słoika (wkładanie słoika z zimną zawartością do gorącej wody, "dla oszczędności czasu", może się zakończyć zmarnowaniem efektów kilkutygodniowej pracy), itp.

Krok 6. Dozowanie. Niewielką ilość sklarowanego roztworu przelewamy do małego naczynia (znowu słoik?) w którym zmieści się zakraplacz. Codziennie pobieramy ok. 1 ml roztworu, rozcieńczamy w dowolnym napoju (może być woda z kranu) i... wypijamy.
(Nie polecam bez rozcieńczania, jest ohydny. Poza tym ma lekkie działanie żrące i zmydlające).

Komentarze

  1. Widzę, że powyższy post ma już ponad 2 lata, więc najwyższy czas na jakieś małe podsumowanie ;-) - suplementacja litem spowodowała u Ciebie jakieś ciekawe efekty ?
    ukłony
    Paweł Karpiński

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Post ma 2 lata, ale suplementuję się znacznie dłużej, od 2006 roku.
      Praktycznie od razu (w ciągu pół godziny od pierwszej dawki) ustąpiła u mnie łagodna depresja, i tak jest do dziś, czyli już 16 lat.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Illusion of Free Will

Consciousness Mindf*ck

Wprowadzenie do neurobuddyzmu