O sensie istnienia

1. Istnienie świata ma sens tylko wtedy, kiedy istnieją byty, które są w stanie go doświadczać. Dlatego istnienie tych bytów ma sens.

Fakt, że świat znalazł odbicie w postaci swoich modeli tworzonych w naszych sieciach neuronowych, z dodatkową jakością w postaci qualia i życia emocjonalnego, oglądany nieuzbrojonym okiem zakrawa na cud. Być może filozoficzne zombi, pozbawione tego rodzaju jakości, mogłyby być równie — albo nawet bardziej — skuteczne w grze o przetrwanie. Jesteśmy z owym cudem oswojeni, bo doświadczamy go od momentu, kiedy uświadamiamy sobie odrębność swojego istnienia — ale czy słusznie?

Innymi słowy, czy to nie cud, że możemy patrzeć w gwiazdy, gładzić w lesie mech, i słuchać Mozarta?

Oczywiście owe byty, o których piszę, nie ograniczają się do ludzi. Za mało wiemy o życiu wewnętrznym zwierząt, a już nic w ogóle o ewentualnych istotach pozaziemskich.

Ten punkt jest nieco przewrotny, bo niewiele wnosi, jeśli chodzi o pytanie aksjologiczne: jakie cele powinniśmy w życiu realizować? W końcu istnieć każdy głupi potrafi.

Warto więc dostrzec, że

2. Powyższy warunek nie jest dostateczny: potrzeba, żeby to doświadczenie było w sumie pozytywne

Cierpienie jest doświadczeniem powszechnym. Jest udziałem większości, jeśli nie wszystkich, odczuwających istot. W każdym razie ja nie znam wyjątków. Łatwo powiedzieć, że bez nas świat byłby jak Disneyland bez dzieci, ale ukraińska Bucza zdecydowanie Disneylandem przecież nie jest.

 

Refleksja dygresyjna

Nasz system motywacyjny nie wziął się znikąd, tylko wyewoluował dla realizacji bardzo konkretnego zadania, a jest nim podróż naszych genów przez czas. I to jest jego jedyna funkcja celu. Przez długi czas myślałem, że nie da się skonstruować celu, który byłby abstrakcyjny, a jednocześnie w wystarczającym stopniu odwołujący się do naszych emocji. Niedawno uświadomiłem sobie, że ów system wykorzystuje różne cele zastępcze, i możemy z nich świadomie wybierać. I rozwijać te, które są zgodne z naszymi przemyśleniami.

Jednym z nich, według mnie godnym uwagi, jest ahimsa (lub ahinsa; अहिंसा), czyli zasada niekrzywdzenia.

Ograniczenia i wątpliwości

Obliczalność

Powyższe kryterium określania celów jest, przyznaję, mało praktyczne. Uzgodnienie sposobu działania układu agentów, współpracujących — w dobrej wierze! — w celu osiągnięcia ustalonego celu, jest dowodliwie PSPACE-zupełne (polecam na przykład tę publikację). Prosty przykład: jeśli ubiję komara, który usiłuje mnie użreć, będzie mi przyjemniej — ale może komar sprzedałby mi malarię, która, skracając moje życie, opóźniłaby nadejście katastrofy klimatycznej o 0,175 sekundy (szacunkowo), dając ludzkości więcej czasu na przygotowanie... Nie da się tego przewidzieć w sposób ścisły. Pozostają nam heurystyki, a jedną z nich jest tak zwane sumienie. W połączeniu z uczciwością poznawczą jest chyba jedynym praktycznie dostępnym kryterium przy podejmowaniu decyzji.

Determinizm

Kolejną przeszkodą jest determinizm, który podważa sensowność koncepcji wolnej woli. Istotnie, jeśli — zgodnie z aktualnie obowiązującą modą — uznamy, że fizyczny obraz świata jest poprawny i w miarę kompletny, wypada nam uznać, że doznajemy złudzenia podejmowania decyzji, ale ono nie wpływa na bieg wydarzeń uwarunkowany na znacznie niższym poziomie rzeczywistości.

Być może tak jest, być może tak nie jest — dlatego proponuję "zakład Pascala 2.0", o którym już pisałem na tym blogu. W skrócie — możemy popełnić dwa rodzaje błędu. Jeśli nasze myśli i czyny są zdeterminowane, a my dojdziemy do wniosku, że jest inaczej — cóż, tak zostaliśmy zdeterminowani. Na odwrót, jeśli nie jesteśmy zdeterminowani, a dojdziemy do wniosku, że jesteśmy, i zgodnie z tym wnioskiem będziemy postępować — możemy przegapić coś ważnego.

WIIFM...

...czyli What's In It For Me. Aby zasada taka jak np. ahimsa mogła zostać powszechnie przyjęta, trzeba było do niej dodać element kary (karma), która — przynajmniej w wersji "dla ludu" — polega na tym, że "jeśli będziesz źle postępować, w kolejnym życiu odrodzisz się w ciemnej...". W innych religiach i kulturach tę rolę pełni straszenie piekłem, a w ogólności — wykorzystanie lęku jako silnej emocji, pozwalającej wpływać na zachowanie osób. Albo to, że ahimsa uznaje prawo do działania w samoobronie, gdy zajdzie taka potrzeba, co efektywnie niweluje jej uniwersalizm, ale jest ukłonem w kierunku innego ludzkiego instynktu. Na marginesie: autor słów o nadstawianiu drugiego policzka idzie tu o krok dalej, ale z kolei nie zabrania organizowania obozów koncentracyjnych dla zwierząt.

Zasadę ahimsy da się uzasadnić teorią gier i ogólną teorią ewolucji — domykając wywód, to jest przykład na to, o czym pisałem wcześniej: że nasz system motywacyjny wyewoluował, i — bo tak działa ewolucja — ma postać zbioru wspomnianych zamienników. Czyli na przykład aby się rozmnażać mamy popęd, ale już np. zakaz antykoncepcji nie jest ewolucyjnie ukształtowany, tylko wykoncypowany (i po wielu pokoleniach być może utrwali się na poziomie instynktów — a może to się już faktycznie dzieje? W końcu antykoncepcja jest stara jak ludzka historia, i już w Biblii mamy historię o Onanie — którego grzech, że przypomnę, polegał na unikaniu zapłodnienia). Podobnie ahimsa, lub zasada "kochaj bliźniego swego", jest oparta o jeden z naszych celów zastępczych, dzięki którym nie krzywdzimy osób zbliżonych do nas genetycznie, ale została w sposób przemyślany rozwinięta, potencjalnie nawet wbrew interesowi naszych genów. Na przykład: czy lepiej zginąć z głodu, czy zabić i zjeść zwierzę? Albo: kto będzie szczęśliwszy, ja, jeśli uda mi się skutecznie obronić przed atakiem, czy napastnik, który zdoła mi dokopać?

Oczywiście powyższe przykłady to tylko eksperymenty myślowe wykonywane w bardzo wyabstrahowanym i z zasady nierealistycznym kontekście. 😉

Na koniec dodam może jeszcze:

0. Teleologia

Być może istnieje jakiś cel i sens ponad te, o których wspomniałem powyżej. Niestety są dla mnie niedostępne, dlatego wiele o nich nie piszę.

Może któraś z 4.200 — 10.000 religii daje w tym względzie poprawną wskazówkę, ale brakuje mi solidnych kryteriów do ustalenia która.

Komentarze

  1. https://tvn24.pl/go/programy,7/filmy-dokumentalne-odcinki,74501/odcinek-1138,S00E1138,750575

    OdpowiedzUsuń
  2. Ad 2. Wielkopiątkowe kazanie przyniosło taką myśl: cierpienie nadal byłoby skandalem gdyby nie sens nadamy mu przez Chrystusa w Jego Drodze na Krzyż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz.
      Nie do końca rozumiem, jaki sens Droga Chrystusa na Krzyż nadaje cierpieniu zwierząt - czy mogę prosić o rozwinięcie?

      Usuń
  3. Ilya Sutskever często potrafi bardzo prosto opisać niby skomplikowane problemy i mam wrażenie że całe to nasze poszukiwanie sensu życia (czy jak słusznie zauważasz KONSTRUOWANIE sensu/celu) jest wyjaśnione w tym tweecie:
    The way we choose principles is by working backwards from what we want.

    Zasady typu "nie rób drugiemu co tobie nie miłe", czy "kochaj bliźniego..", czy karma, czy nadstawianie policzka - są dla mnie niestety trochę podejrzane.
    Mogą być odwiecznym narzędziem ludzi specjalizujących się w hodowaniu.. ludzi specjalizujących się w hodowaniu zwierząt (i uprawiających rośliny).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "The way we choose principles is by working backwards from what we want" - to jest połowa tego, co starałem się przekazać: aby osoba była zmotywowana do przestrzegania zasad, niezbędne jest owo "want". Druga połowa to jego racjonalny wybór z licznych dostępnych _wbudowanych w nasz system motywacyjny_ możliwości - możemy go też nazwać "ideologią". ;)
      "Zasady typu "nie rób drugiemu co tobie niemiłe" (...) mogą być odwiecznym narzędziem ludzi specjalizujących się w hodowaniu.. ludzi specjalizujących się w hodowaniu zwierząt (i uprawiających rośliny)" - tak. Ale nie muszą ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Illusion of Free Will

Consciousness Mindf*ck

Wprowadzenie do neurobuddyzmu